"Gdy uczyłaś się rysować, od czego zaczynałaś?
I czy masz jakieś rady dla początkujących, którzy bardzo szybko się zniechęcają? "
~Anonim
"Jesteś niesamowicie utalentowana. Chciałabym posiadać umiejętności plastyczne choć w połowie rozwinięte, jak Twoje.
~Anonim. #2
"Zazdroszczę cierpliwości do kończenia rysunków ;-; "
~Juliette C:
"Od którego roku rysujesz?"
"Dasz swój pierwszy rysunek wilczka? Bo pisałaś kiedyś, że nie chcemy na to patrzeć, a ja nie wiem czy jest ze mną źle, czy bardzo źle. :) "
~Anonim #3
Jest to tylko parę pytań które udało mi się uzbierać przez parę poprzednich miesięcy na asku.
Postanowiłam jednak w końcu odpisać coś więcej niż zwykle, bo nabrała mnie wielka ochota by podzielić się tym, co robiłam przez ostatnie lata mojego życia.
I postarać się jakoś zmotywować innych do dalszej pracy. Mam nadzieję,że mi się uda.
Na samym początku muszę już wam się przyznać, że nie jestem w stanie dokładnie określić, kiedy zaczęłam rysować. Jednak pamiętam, co było przyczyną tego początku:
W podstawówce chodziłam do klasy z samymi chłopcami.
Nie brzmi to zbyt inspirująco ani poetycko, jednak były to lata w których ukształtowało się najbardziej to, jaka jestem i co robię.
W tamtym czasie, to chyba była... 5-6 klasa- nie miałam przyjaciół w klasie. I strasznie mi się nudziło.
...Nah, nie brzmi to zbyt interesująco. Może przejdźmy już do pewnych konkretów.
(te rysunki,po pewnej analizie, wydają mi się być z 2009, a nie 2010. Tak na marginesie.)
Podejrzewam, że to jest właśnie miejsce w którym... Wszystko się zaczęło.
Pod koniec podstawówki wszechświat pokazał mi cud, jakim jest internet, jednak zapomniał, że jestem znudzoną 11/12-latką i nie nauczył mnie z niego korzystać (psst, nadal nie opanowałam tej sztuki).
Zaczęłam się bardzo intensywnie bawić w internetowe wilcze stada PSYCHORPG, przez co wizja świata realnego otaczającego moją osobę został mocno wykrzywiony. Na tyle mocno, że wewnętrznie czułam się wilk. (Nie jest to pierwszy raz kiedy desperacko starałam się stać zwierzęciem. Moi rodzice lubią opowiadać swoim znajomym historię o tym, jak mając 5 lat płakałam, że nie jestem łabędziem).
A więc rysowałam wilki.
I rysowałam.
I rysowałam.
I bardzo mi się podobało, to co robiłam.
Do momentu, kiedy widziałam rysunki kogoś innego. W tym momencie każdy był lepszy ode mnie.
I to również właśnie wtedy założyłam swoje pierwsze konto na deviantART'cie, które jest tam do dziś(ale nie podam wam go. Za duży wstyd. )
^
To był chyba już moment, w którym założyłam drugie konto na dA. Ale nie pamiętam, dejm.
W tym oto 2010/2011 roku dowiedziałam się o istnieniu czegoś takiego jak "kółka".
Dzięki tym oto kółkom jest łatwiej zachować proporcję rysunku i anatomię. Jak widać-nie u każdego. Bo nadmierne wykorzystanie kółek w moim przypadku doprowadziło do pogorszenia mojej sytuacji.
Był to też chyba okres w którym zaczęłam wymyślać bardziej rozbudowane postaci.
(wilcze of kors, bo jakżeby inaczej, pff. )
Na pierwszym rysunku, jeśli dobrze pamiętam, pojawia się BlackStorm (którą w tej chwili nadal się bawię od czasu do czasu. :D )
I czy masz jakieś rady dla początkujących, którzy bardzo szybko się zniechęcają? "
~Anonim
"Jesteś niesamowicie utalentowana. Chciałabym posiadać umiejętności plastyczne choć w połowie rozwinięte, jak Twoje.
~Anonim. #2
"Zazdroszczę cierpliwości do kończenia rysunków ;-; "
~Juliette C:
"Od którego roku rysujesz?"
"Dasz swój pierwszy rysunek wilczka? Bo pisałaś kiedyś, że nie chcemy na to patrzeć, a ja nie wiem czy jest ze mną źle, czy bardzo źle. :) "
~Anonim #3
Jest to tylko parę pytań które udało mi się uzbierać przez parę poprzednich miesięcy na asku.
Postanowiłam jednak w końcu odpisać coś więcej niż zwykle, bo nabrała mnie wielka ochota by podzielić się tym, co robiłam przez ostatnie lata mojego życia.
I postarać się jakoś zmotywować innych do dalszej pracy. Mam nadzieję,że mi się uda.
Na samym początku muszę już wam się przyznać, że nie jestem w stanie dokładnie określić, kiedy zaczęłam rysować. Jednak pamiętam, co było przyczyną tego początku:
W podstawówce chodziłam do klasy z samymi chłopcami.
Nie brzmi to zbyt inspirująco ani poetycko, jednak były to lata w których ukształtowało się najbardziej to, jaka jestem i co robię.
W tamtym czasie, to chyba była... 5-6 klasa- nie miałam przyjaciół w klasie. I strasznie mi się nudziło.
...Nah, nie brzmi to zbyt interesująco. Może przejdźmy już do pewnych konkretów.
(te rysunki,po pewnej analizie, wydają mi się być z 2009, a nie 2010. Tak na marginesie.)
Podejrzewam, że to jest właśnie miejsce w którym... Wszystko się zaczęło.
Pod koniec podstawówki wszechświat pokazał mi cud, jakim jest internet, jednak zapomniał, że jestem znudzoną 11/12-latką i nie nauczył mnie z niego korzystać (psst, nadal nie opanowałam tej sztuki).
Zaczęłam się bardzo intensywnie bawić w internetowe wilcze stada PSYCHORPG, przez co wizja świata realnego otaczającego moją osobę został mocno wykrzywiony. Na tyle mocno, że wewnętrznie czułam się wilk. (Nie jest to pierwszy raz kiedy desperacko starałam się stać zwierzęciem. Moi rodzice lubią opowiadać swoim znajomym historię o tym, jak mając 5 lat płakałam, że nie jestem łabędziem).
A więc rysowałam wilki.
I rysowałam.
I rysowałam.
I bardzo mi się podobało, to co robiłam.
Do momentu, kiedy widziałam rysunki kogoś innego. W tym momencie każdy był lepszy ode mnie.
I to również właśnie wtedy założyłam swoje pierwsze konto na deviantART'cie, które jest tam do dziś
^
W tym oto 2010/2011 roku dowiedziałam się o istnieniu czegoś takiego jak "kółka".
Dzięki tym oto kółkom jest łatwiej zachować proporcję rysunku i anatomię. Jak widać-nie u każdego. Bo nadmierne wykorzystanie kółek w moim przypadku doprowadziło do pogorszenia mojej sytuacji.
Był to też chyba okres w którym zaczęłam wymyślać bardziej rozbudowane postaci.
(wilcze of kors, bo jakżeby inaczej, pff. )
Na pierwszym rysunku, jeśli dobrze pamiętam, pojawia się BlackStorm (którą w tej chwili nadal się bawię od czasu do czasu. :D )
Na trzecim- ShineStar i Gaba (bardzo oryginalne imiona, ja wiem.)
...Jak tak sobie o tym myślę, to eh, chyba trochę za tym tęsknię.
^
Między rokiem 2011 a 2012 (chyba. Również i tutaj nie jestem pewna) Nastąpił pewien malutki przełom, który wreszcie pozwolił mi się posunąć na przód.
Tym przełomem było wejście na iscribble.com, na którym moja znajoma (już niestety nieznajoma) pokazała mi, jak właściwie powinno się rysować pyski. (JEZU PATRZCIE USTA JUŻ NIE WYCHODZĄ Z BRODY)
Potem jakoś powoli dawałam sobie radę, posuwając się do przodu.
^
Te rysunki robiłam na dzisiejszych lekcjach w szkole.
Ale to tylko psowate. Jak przez ten czas poszło mi z resztą?
Ludzie:
+bonus:
Farby:
Nie jest to oczywiście koniec mojej opowieści.
Nie uważam się za nikogo wielkiego, ani nawet za nikogo na tyle dobrego, by zakładać sobie bloga lub kolejne konto na dA.
Nie jestem osobą wybitnie uzdolnioną, osobą z predyspozycjami, idealną.
Poddawałam się wiele razy, wiele razy rezygnowałam, załamywałam się,denerwowałam.
Parę razy się cofałam.
Ale pomimo porażek jakoś zawsze udawało mi się wrócić do gry.
Spotkało mnie tyle samo rozczarowań i dobrych rzeczy.
(ciekawostka: nigdy nie wygrałam żadnego konkursu plastycznego. )
Było wiele rzeczy których żałowałam, które odbiły się na mnie w mojej dalszej drodze, i mi ją utrudniały.
Ale nie cofnęłabym niczego.
I gdzie teraz jestem? W Warszawskiej Ogólnokształcącej Szkole Sztuk Pięknych. (po prostu Warszawski plastyk, ale szkoła sztuk pięknych brzmi ładniej. )
A kiedyś nawet bym nie podejrzewała, że mi się uda.
Myślę, że w tym wszystkim najbardziej istotna okazała się właśnie cierpliwość i pewna determinacja.
Jednak podczas rysowania nie chodzi tylko i wyłącznie o zmiany które przechodzi twój styl.
Może to zabrzmieć bardzo kiczowato- ale uważam, że ważna jest również zmiana tego, jak postrzegamy świat.
Każdy w nas ma w sobie artystę. Każdy jest wrażliwy (oprócz psychopatów).
Ważne więc jest to, by uwrażliwić cię na wszystko co cię spotyka, co widzisz.
Odkąd zaczęłam inaczej na wszystko patrzeć, coraz mniej ludzi potrafi mnie zrozumieć.
Nie winię ich za to. Nie muszą mnie rozumieć. Jestem dziwną osobą.
Dobra, bo zaraz sama się pogubię. Postaram się to wszystko zebrać do kupy:CO JEST NAJWAŻNIEJSZE, BY OSIĄGNĄĆ SUKCES?
1. Determinacja.
2. Cierpliwość.
3. Wyszukiwanie własnych błędów i praca nad nimi.
4.Wiara w to,że nam się uda.
5. Dopuszczenie do swojej świadomości krytyki innych (jest różnica między hejtami, bezpodstawnymi oskarżeniami, a prawdziwą krytyką. Musicie nauczyć się odróżniać jedno od drugiego. I przyjmować do siebie tylko krytykę. )
6. Jeżeli coś nam się uda- trzeba się z tego cieszyć.
7. Inspirowanie się.
8. NIE przerysowywanie. (Największy chyba grzech. Naprawdę. )
Uf. Trochę mi to zajęło. Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam.
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE :)
Między rokiem 2011 a 2012 (chyba. Również i tutaj nie jestem pewna) Nastąpił pewien malutki przełom, który wreszcie pozwolił mi się posunąć na przód.
Tym przełomem było wejście na iscribble.com, na którym moja znajoma (już niestety nieznajoma) pokazała mi, jak właściwie powinno się rysować pyski. (JEZU PATRZCIE USTA JUŻ NIE WYCHODZĄ Z BRODY)
Potem jakoś powoli dawałam sobie radę, posuwając się do przodu.
^
Te rysunki robiłam na dzisiejszych lekcjach w szkole.
Ale to tylko psowate. Jak przez ten czas poszło mi z resztą?
Ludzie:
+bonus:
Farby:
Nie jest to oczywiście koniec mojej opowieści.
Nie uważam się za nikogo wielkiego, ani nawet za nikogo na tyle dobrego, by zakładać sobie bloga lub kolejne konto na dA.
Nie jestem osobą wybitnie uzdolnioną, osobą z predyspozycjami, idealną.
Poddawałam się wiele razy, wiele razy rezygnowałam, załamywałam się,denerwowałam.
Parę razy się cofałam.
Ale pomimo porażek jakoś zawsze udawało mi się wrócić do gry.
Spotkało mnie tyle samo rozczarowań i dobrych rzeczy.
(ciekawostka: nigdy nie wygrałam żadnego konkursu plastycznego. )
Było wiele rzeczy których żałowałam, które odbiły się na mnie w mojej dalszej drodze, i mi ją utrudniały.
Ale nie cofnęłabym niczego.
I gdzie teraz jestem? W Warszawskiej Ogólnokształcącej Szkole Sztuk Pięknych. (po prostu Warszawski plastyk, ale szkoła sztuk pięknych brzmi ładniej. )
A kiedyś nawet bym nie podejrzewała, że mi się uda.
Myślę, że w tym wszystkim najbardziej istotna okazała się właśnie cierpliwość i pewna determinacja.
Jednak podczas rysowania nie chodzi tylko i wyłącznie o zmiany które przechodzi twój styl.
Może to zabrzmieć bardzo kiczowato- ale uważam, że ważna jest również zmiana tego, jak postrzegamy świat.
Każdy w nas ma w sobie artystę. Każdy jest wrażliwy (oprócz psychopatów).
Ważne więc jest to, by uwrażliwić cię na wszystko co cię spotyka, co widzisz.
Odkąd zaczęłam inaczej na wszystko patrzeć, coraz mniej ludzi potrafi mnie zrozumieć.
Nie winię ich za to. Nie muszą mnie rozumieć. Jestem dziwną osobą.
Dobra, bo zaraz sama się pogubię. Postaram się to wszystko zebrać do kupy:CO JEST NAJWAŻNIEJSZE, BY OSIĄGNĄĆ SUKCES?
1. Determinacja.
2. Cierpliwość.
3. Wyszukiwanie własnych błędów i praca nad nimi.
4.Wiara w to,że nam się uda.
5. Dopuszczenie do swojej świadomości krytyki innych (jest różnica między hejtami, bezpodstawnymi oskarżeniami, a prawdziwą krytyką. Musicie nauczyć się odróżniać jedno od drugiego. I przyjmować do siebie tylko krytykę. )
6. Jeżeli coś nam się uda- trzeba się z tego cieszyć.
7. Inspirowanie się.
8. NIE przerysowywanie. (Największy chyba grzech. Naprawdę. )
Uf. Trochę mi to zajęło. Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam.
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE :)
Ślicznie rysujesz. Wszystko, co tutaj wymieniłaś, jest potrzebne każdemu artyście i nie tylko. Twój wpis jest trochę podobny do mojego, tylko trochę wzbogacony xD
OdpowiedzUsuń